środa, 30 stycznia 2013

Zwyklaczek na co dzień, czyli maska Ziaja:)

Cześć:*
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić maskę, której w ostatnim czasie używałam prawie co mycie. Jako, że myję włosy rano,ponieważ na noc olejuję, nie mam czasu przetrzymywać maski, czy odżywki dłużej niż 10 minut, także nie używam odżywek/masek mocno odżywczych, ponieważ jest mi ich najzwyczajniej szkoda.
Przedstawiam Wam

Ziaja - Maska do włosów wygładzająca KWC

Co obiecuje nam producent? 
Wygładzająca kremowa maska do włosów suchych i zniszczonych. Zawiera masło kakaowe i prowitaminę B5 – substancje uznane za bardzo efektywne w pielęgnacji skóry i włosów.
Kakaowa pielęgnacja:
- doskonale wygładza naruszoną strukturę włosów,
- głęboko regeneruje bez zbędnego obciążania,
- zapobiega łamaniu włosów oraz rozdwajaniu się końcówek,
- nadaje im wypielęgnowany, zdrowy wygląd,
- zapewnia długotrwałe kondycjonowanie.
Kakaowa receptura:
- masło kakaowe – skutecznie kondycjonuje skórę i włosy. Działa wygładzająco oraz chroni przed nadmiernym wysuszeniem. Substancja łagodna dla środowiska,
- prowitamina B5 - czyli D - pantenol, ma duże powinowactwo do keratyny włosów. Proces wniknięcia prowitaminy B5 w strukturę włosów jest bardzo efektywny, także podczas mycia. Tworzy na powierzchni włosów cienki, elastyczny film ochronny. Działa nawilżająco, niezależnie od warunków atmosferycznych zapobiega przesuszaniu włosów i skóry głowy. Zapewnia włosom gładkość, elastyczność i sprężystość.
Maskę nanieść na mokre włosy. Wmasować i pozostawić na ok. 3 – 5 minut. Dokładnie spłukać. W przypadku zniszczonych końcówek włosów, maskę wmasować w końcówki, nie spłukiwać. Polecamy stosowanie szamponu i odżywki z masłem kakaowym jako kompleksową pielęgnację wygładzającą.

Sposób użycia: Maskę nanieść na mokre włosy. Wmasować i pozostawić na ok. 3-5 minut. Dokładnie spłukać. W przypadku zniszczonych końcówek preparat wmasować w końce włosów, nie spłukiwać.

Skład:

Jak widać maska nie zawiera składników, które w jakiś szczególny sposób działają zbawiennie  na nasze włosy. Na 8. miejscu w składnie masło kakaowe, zaraz za nim pantenol. Na 4. silikon łatwo zmywalny, który w zimie dobrze ochroni nasze włosy przed uszkodzeniami mechanicznymi.

Moje odczucia:
Jak zwykle zacznę od konsystencji i zapachu. Maska ma średnio gęstą, kremową konsystencję, bardzo dobrze rozprowadza się na włosach. Zapach jest prześliczny, typowy dla całej serii masło kakaowe , kakao faktycznie jest wyczuwalne. Woń maski zostaje na włosach do kolejnego mycia.
Maski używałam po myciu na ok. 10 minut, nie nakładając na głowę ani czepka, ani ręcznika. Włosy po użyciu maski były wygładzone, lekko nawilżone i nieznacznie obciążone, jednak wydaje mi się, że włosy niskoporowate może obciążyć bardziej. Włosy nie były spuszone po wyjściu na dwór, za co ten produkt ma u mnie duży +, ponieważ moje włosy lubią się puszyć. Maska spełnia swoje zadanie, czyli wygładza, jednak raczej nie kupię jej ponownie. Cena to ok. 7zł za 200ml, czyli cena podobna do maski Stapiz, a ta druga sprawdza się u mnie o niebo lepiej. Nie wykluczam, że w przyszłości przetestuję jeszcze inne maski tej firmy, jednak na razie moją ulubioną kilkuminutową maską pozostaje Stapiz i to jej będę używała po skończeniu maski Ziaja(zostało mi jej jeszcze na ok. 2-3 użycia, maska jest bardzo wydajna)  :)

A Wy używałyście tej, lub innej maski Ziaja?
Jakie są wasze ulubione ekspresowe maski/odżywki?

Buziaki:*

piątek, 25 stycznia 2013

Bananowy bubel

Cześć:*
Dzisiaj chciałabym napisać Wam o kosmetyku, na który skusiłam się po przeczytaniu licznych recenzji na blogach. Nie znalazłam żadnej negatywnej opinii o tym produkcie, więc musiałam się na niego skusić.
U mnie jednak kosmetyk ten nie sprawdził się w ogóle, a mowa o :

Scandic Line - Maska bananowa do włosów KWC



Co obiecuje nam producent? 
Regenerująca maska do włosów łamliwych i trudnych do rozczesania
Jej unikalna receptura pozwala w sposób kompleksowy zadbać o włosy:
- prowitamina B5 oraz naturalny ekstrakt z banana zawierający węglowodany i alfa-hydroksykwasy nawilża i chroni włosy przed szkodliwym działaniem wolnych rodników,
- glikol propylenowy wspomaga naturalną zdolność włosów do zatrzymywania wody, a więc dba o ich optymalne nawilżenie,
- Specjalnie wyselekcjonowane składniki kondycjonujące nadają włosom miękkości i ułatwiają rozczesywanie,
- aminokwasy jedwabiu wnikają do włókna włosa, wypełniając ubytki w jego strukturze. Regenerują poszczególne warstwy włosa i sprawiają, że staje się on gładki i lśniący,
- naturalny ekstrakt z kokosa dodatkowo zmiękcza włosy i wzmacnia proces wygładzania.
Wszystko to sprawia, że włosy są zregenerowane, błyszczą, nie plączą się i łatwiej uformować z nich wymarzoną fryzurę.


Sposób użycia:  Na opakowaniu nie znalazłam informacji na ten temat. Ja używałam maski na różne sposoby: przed myciem, po myciu na kilka min., po myciu na godzinę pod czepek, oraz do olejowego serum.

Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Silk Amino Acids, Panthenol, Musa Sapientum Fruit Extract, Coconut (Cocos Nucifera) Extract, Parfum, Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone. 

Początek składu jest standardowy dla tego typu produktów, woda, emolient, emulgator, antystatyk, następnie aminokwasy jedwabiu, pantenol, ekstrakt z banana, ekstrakt z kokosa, zapach, sadniki po zapachu są w ilości minimalnej, także nie mają szans na zdziałanie czegokolwiek na naszych włosach.

Moje odczucia:
Jak zwykle zacznę od zapachu- jest świetny, przypomina mi zapach jakiegoś ciasta, ale nie potrafię sobie przypomnieć jakiego, mogłabym ją wąchać cały dzień. Konsystencja maski jest dość gęsta, nie spływa z włosów, przyjemnie się ją nakłada. Jest całkiem wydajna. Tutaj niestety jak dla mnie plusy się kończą. Maska sprawdzała się tylko u mnie jako baza do maski przed myciem, oraz do olejowego serum, tzn. nie szkodziła. Gdy używałam maski zgodnie z jej przeznaczeniem, włosy były sztywne, spuszone, niemiłe w dotyku, straciły też swój blask. Szczerze mówiąc to trochę ubolewam nad tym, że moje włosy się z nią nie polubiły, ponieważ maska jest tania, ok. 6-7zł za 250ml. By ją zużyć nakładałam ją tacie na skalp po myciu w celu nawilżenia i tutaj sprawdziła się świetnie. Skóra głowy była nawilżona, ukojona, a suche łuski pojawiły się później niż zwykle.
Ja niestety na tym produkcie się zawiodłam, jednak wiadomo, że każdym włosom pasuje coś innego, wiec jeżeli jeszcze jej nie używałyście, to spróbujcie, a nuż Wam przypasuje i będziecie miały dobrą, tanią maskę z dobrym składem:)

Pozdrawiam:*  

sobota, 19 stycznia 2013

Odżywianie włosów dla cierpliwych:)

Cześć:*
Jak wiecie, moje włosy z natury są suche i sztywne. W zimę ten problem się nasila, ale ostatnio, w zasadzie zupełnie przypadkowo, odkryłam jak mogę sprawić, by moje włosy były miękkie i odpowiednio nawilżone. Metoda ta jednak jest raczej dla osób, które mają trochę więcej wolnego czasu i dużo cierpliwości. Obawiam się, że włosy, które nie są suche/zniszczone nie będą zadowolone z takiego odżywienia i będą przyklapnięte.
































A więc tak:
Przed myciem na godzinę-dwie nakładam na włosy maskę składającą się z:
odżywki Artiste z keratyną (1-2 łyżki)
miodu (1-2 łyżki)
odrobiny oleju(u mnie oliwa z oliwek) (1/2 łyżki)
Mieszanka wychodzi dość rzadka, dlatego dodaję do niej ok. łyżkę odżywki Choisee, nie wiem jak to się dzieje, ale ta odżywka świetnie zagęszcza produkty, choć jest niemalże płynna.

po lewej: maska przed dodaniem odżywki Choisee. po prawej: po dodaniu Choisee :)















Po nałożeniu maseczki na wilgotne włosy zakładam czepek i podgrzewam suszarką.
Po upływie określonego czasu zmywam maskę szamponem(u mnie to Fitomed do wlosów suchych i normalnych). UWAGA maska ta wypłukuje kolor, ja właśnie w tym celu jej używam, a odżywienie włosów to "skutek uboczny", z którego niezmiernie się cieszę:)
Po częściowym wyschnięciu włosów, nakładam na włosy i skórę głowy olej, a następnie kładę się spać.
Rano myję włosy jak zawsze i nakładam maskę/odżywkę. Włosy po wysuszeniu są niesamowicie miękkie, nawilżone, śliskie i bardzo błyszczące(chyba z tego powodu zostałam niejednokrotnie zapytana, czy farbowałam włosy). Jak wyglądały moje włosy po takim rytuale możecie zobaczyć TUTAJ.
Planuję takim sposobem odżywiać włosy jeszcze przez około tydzień-dwa, ponieważ zależy mi na całkowitym wypłukaniu szamponetki z włosów(miesiąc temu użyłam szamponu koloryzującego Marion 4-8 myć i do dzisiaj kolor się nie wypłukał, a już od kilku miesięcy zapuszczałam naturalne włosy, dlatego zależy mi na wypłukaniu tej szamponetki).
Ja tak pielęgnuję włosy co mycie, ale myślę, że 2 razy w tygodniu też dadzą świetne rezultaty:)

A Wy jak dbacie o włosy zimą?
Macie jakieś sprawdzone sposoby na wypłukanie barwnika z włosów?

środa, 16 stycznia 2013

Idealny na zimowe dni, czyli Garnier- krem do rąk:)

Cześć:*
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mojego ulubieńca w pielęgnacji dłoni.
Moje dłonie są na co dzień bardzo suche i szorstkie. Po myciu są całe czerwone, podrażnione i bardzo szczypią. Żadne kremy nigdy nie przynosiły efektów, aż w końcu trafiłam na to cudo:


Garnier - Regenerujący krem do rąk zniszczonych KWC




Co obiecuje nam producent?
Regeneruje i odżywia zniszczoną skórę dłoni. Zawiera alantoinę, znaną ze swych właściwości regenerujących, glicerynę, która chroni ręce oraz czynnik filtrujący, który zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry dłoni.
  
Sposób użycia:  Nakładać, delikatnie masując - o każdej porze dnia oraz wieczorem, przed snem.

Skład:



















Moje odczucia:
Zacznę od tego, że krem na nienachalny zapach, który raczej nikomu nie powinien przeszkadzać, jest koloru lekko różowego, a jego konsystencja jest jakby woskowa(?). Po nałożeniu krem zostawia na dłoni film ochronny, co mi nie przeszkadza:) 
 Kremu używałam kilka razy na dzi. Już po pierwszej aplikacji moja skóra dłoni zrobiła się nieco gładsza, co mnie ucieszyło, ponieważ zawsze krem wsiąkał w moją dłoń, pozostawiając ją w takim stanie, w jakim była. Po ok. 10 dniach skóra zauważalnie się zregenerowała. Dłonie były miękkie, nawilżone, bez podrażnień, skóra nie była popękana. Co najlepsze efekt ten nie był krótkotrwały, po umyciu dłoni nie znikał. Skóra nadal była nawilżona i miękka. Wydaje mi się, że dla dłoni niewymagających mocnego nawilżenia, krem ten będzie będzie za ciężki, jednak na moich zniszczonych dłoniach sprawdza się idealnie:)
Wydaje mi się, że nie będę już szukała żadnego zamiennika, ponieważ ten krem zadowala mnie w 100% ;)

A Wy jak dbacie o swoje dłonie zimą?

Buziaki;*   


 

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rosyjskie cuda już u mnie!:)

Cześć:*
Dzisiaj chciałam się tylko pochwalić paczką, która do mnie przyszła:)
Jest to moje pierwsze zamówienie w Kalina-sklep, ale na pewno nie ostatnie:)

Mam nadzieję, że produkty te sprawdzą się równie dobrze jak olej odżywczy:)
Używałyście któregoś z nich?

Przy okazji chciałabym się Wam pochwalić jak prezentują się moje włosy po pielęgnacji, która wbrew pozorom na chwilę obecną nie skupia się na regeneracji/nawilżeniu włosów, lecz na próbie wypłukania z włosów szamponetki, która nie chce się zmyć(a była na 4-8 myć)

 Buziaki:*

poniedziałek, 7 stycznia 2013

mały cudotwórca, czyli olej odżywczy Babuszki Agafii

Cześć:*
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać mojego ulubieńca wśród włosowych olejów. Po oleju tym uzyskuję efekty takie, jak po Sesie, ale dlaczego to ten jest najlepszy dowiecie się na koniec, a więc:

Receptury Babuszki Agafii - odżywczy olejek do włosów 


Co obiecuje nam producent?
Naturalny olej do włosów przywróci włosom naturalny blask. Odżywi suche i zniszczone włosy. Nie zawiera konserwantów i syntetycznych wyciągów. Zawiera zimno tłoczone oleje: olej z łopianu, olej z rokitnika, olej pichtowy, olej z tarczycy bajkalskiej, olej z soi, oliwę z oliwek

Sposób użycia: Ogrzany olej nanieść na włosy i skórę głowy. Zmyć szamponem  (bez SLS i parabenów) po 60 minutach.

Skład: 

Jak widać skład tego olejku jest bardzo przyjazny. Mieszanka ekstraktu z korzenia łopianu większego, oleju z owoców rokitnika, olejku pichtowego, olejku tymiankowego, oleju z tarczycy bajkalskiej, oleju sojowego i przypuszczam, że w roli konserwantu na końcu składu znalazła się tu witamina E.

Moje odczucia:
Chciałam zacząć od tego, ze tego oleju używam na całą noc, nakładając go tylko na włosy. Olej ma dość rzadką konsystencję i bardzo delikatny, wręcz niewyczuwalny zapach. Na włosach rozprowadza się bezproblemowo i nie tłuści poduszki. Po zmyciu oleju(zazwyczaj gęstym ziołowym szamponem Babuszki Agafii lub Eco Hysterią) włosy były nawilżone, miękkie, sprężyste, błyszczące, gładkie i nie było żadnych problemów z ich rozczesaniem. Gdy po zmyciu oleju nie zastosowałam żadnej odżywki włosy nie były przesuszone, co dla mnie jest dość dużym zdziwieniem, ponieważ moje włosy są z natury dość suche i sztywne. Po zastosowaniu tego oleju uzyskuję takie same efekty jak po Sesie, z tym, że ten olej ma neutralny zapach, choć mnie zapach Sesy się bardzo podoba- i jest tańszy. Za 17zł otrzymujemy 150ml bardzo wydajnego oleju, przy czym za 90ml Sesy musimy zapłacić ok. 25zł, a niestety nie jest tak wydajna jak olej Babuszki Agafii. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego oleju i na dniach zamówię następne opakowanie(to dostałam od przyjaciółki, ponieważ u niej się nie sprawdził), ale zakupami pochwalę się, gdy już będę miała wszystko u siebie.

A Wy używałyście już tego rosyjskiego oleju? Jacy są Wasi kosmetyczni rosyjscy ulubieńcy?

Buziaki:*
 

sobota, 5 stycznia 2013

Moje półprodukty - do czego ich używam:)

Cześć:*
Dzisiaj chciałabym pokazać Wam co znajduje się w mojej kolekcji półproduktów i do czego ich używam:)
A więc moja mała kolekcja:


Kwas Hialuronowy 1%
używany do serum, samodzielnie na twarz i końcówki włosów, oraz z olejem jojoba na twarz i jako zabezpieczenie końcówek włosów
Wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie 
używany do toniku z kwasem migdałowym, oraz jako wzbogacenie masek/odżywek do włosów, oraz do olejowego serum wg przepisu Anwen
D-pantenol
używany do toniku z kwasem migdałowym, micela, oraz jako wzbogacenie masek/odżywek do włosów, oraz do olejowego serum wg przepisu Anwen
Mleczan sodu
używany do serum, oraz micela
mam go dość sporo i szczerze mówiąc nie mam pojęcia co z nim zrobić, macie jakieś pomysły?
Alantoina
używana do micela
Kwas Migdałowy
kiedyś używany jako peeling 20-25%, na dzień dzisiejszy używany do toniku 5%
Korund
kiedyś używany jako peeling przed zastosowaniem maseczki, na dzień dzień dzisiejszy(za poleceniem Kascysko) poszedł w odstawkę
Biosiarka 
używana do micela i serum
P-4C
używany do micela, ponieważ jest surfaktantem  
Gliceryna
używana jako wzbogacenie masek/odżywek do włosów, oraz do olejowego serum wg przepisu Anwen 
w produktach do twarzy staram się jej unikać, ponieważ boję się, że mnie zapcha
Ekstrakt z soku truskawki
używany do serum
Ekstrakt z soku mandarynki
używany do serum
Ekstrakt z soku borówki czarnej
jeszcze nieotwarty, ale będzie używany do serum
Hydrolat melisowy - bułgarski
używany do micela, oraz jako tonik
Olej Jojoba RAFINOWANY
używany do serum, oraz z kwasem hialuronowym na twarz i jako zabezpieczenie końcówek włosów
FEOG 
konserwant dodawany do wszystkiego, co ma posłużyć mi dłużej, a ma krótką datę ważności ;)

Z połączenia poszczególnych półproduktów na razie wyczarowałam:

Płyn micelarny z przepisu Kascysko
Tonik z kwasem migdałowym 5%
Serum bardzo podobne do tego. jednak zamiast oleju z pachnotki dałam olej jojoba i zamiast ekstraktu przeciwtrądzikowego dałam biosiarkę i mleczan sodu:)

Liczę na to, że te produkty pomogą mi w walce z trądzikiem, ale jak będzie, to się okaże. Na pewno dam Wam znać!

A Wy korzystacie z kosmetyków zrobionych z połproduktów, czy wolicie drogeryjne?

Buziaki:*