Jak wiecie, moje włosy z natury są suche i sztywne. W zimę ten problem się nasila, ale ostatnio, w zasadzie zupełnie przypadkowo, odkryłam jak mogę sprawić, by moje włosy były miękkie i odpowiednio nawilżone. Metoda ta jednak jest raczej dla osób, które mają trochę więcej wolnego czasu i dużo cierpliwości. Obawiam się, że włosy, które nie są suche/zniszczone nie będą zadowolone z takiego odżywienia i będą przyklapnięte.
A więc tak:
Przed myciem na godzinę-dwie nakładam na włosy maskę składającą się z:
odżywki Artiste z keratyną (1-2 łyżki)
miodu (1-2 łyżki)
odrobiny oleju(u mnie oliwa z oliwek) (1/2 łyżki)
Mieszanka wychodzi dość rzadka, dlatego dodaję do niej ok. łyżkę odżywki Choisee, nie wiem jak to się dzieje, ale ta odżywka świetnie zagęszcza produkty, choć jest niemalże płynna.
po lewej: maska przed dodaniem odżywki Choisee. po prawej: po dodaniu Choisee :) |
Po nałożeniu maseczki na wilgotne włosy zakładam czepek i podgrzewam suszarką.
Po upływie określonego czasu zmywam maskę szamponem(u mnie to Fitomed do wlosów suchych i normalnych). UWAGA maska ta wypłukuje kolor, ja właśnie w tym celu jej używam, a odżywienie włosów to "skutek uboczny", z którego niezmiernie się cieszę:)
Po częściowym wyschnięciu włosów, nakładam na włosy i skórę głowy olej, a następnie kładę się spać.
Rano myję włosy jak zawsze i nakładam maskę/odżywkę. Włosy po wysuszeniu są niesamowicie miękkie, nawilżone, śliskie i bardzo błyszczące(chyba z tego powodu zostałam niejednokrotnie zapytana, czy farbowałam włosy). Jak wyglądały moje włosy po takim rytuale możecie zobaczyć TUTAJ.
Planuję takim sposobem odżywiać włosy jeszcze przez około tydzień-dwa, ponieważ zależy mi na całkowitym wypłukaniu szamponetki z włosów(miesiąc temu użyłam szamponu koloryzującego Marion 4-8 myć i do dzisiaj kolor się nie wypłukał, a już od kilku miesięcy zapuszczałam naturalne włosy, dlatego zależy mi na wypłukaniu tej szamponetki).
Ja tak pielęgnuję włosy co mycie, ale myślę, że 2 razy w tygodniu też dadzą świetne rezultaty:)
A Wy jak dbacie o włosy zimą?
Macie jakieś sprawdzone sposoby na wypłukanie barwnika z włosów?
troche bawienia się z tym jest...ale czego się nie robi dla urody :)
OdpowiedzUsuńOwocowe maski wyplukuja mi indygo(ktore juz jest odporne na szampony). Po miodzie zielenieja :(
OdpowiedzUsuńPs. moja siostra farbowala juz dawno szamponem marion do 24 myc i ma teraz spore odrosty. Kolor sie nie wyplukal calkiem.
Usuńz tym, że mój był do 8 myć i trzymałam go tylko 20 minut:(
Usuńowocowe maski mówisz? będę musiała spróbować:)
Jak wypukuję kolor to nie dla mnie,ale fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko awokado i masz idealną maskę. :D
OdpowiedzUsuńrobiłam, ale chyba nie polubię się z awokado:D
UsuńUwielbiam takie mega odżywienie, byle nie za często :-D
OdpowiedzUsuńHej, bardzo fajny blog ;) Zaczynam obserwować!
OdpowiedzUsuńFajna maska (składniki) jednak jeśli wypłukuje kolor to nie jest dla mnie.
Spróbowałabym połączenia miodu i oliwy, ale oliwy chyba dodam mniej. Tyle, żeby spłukała się w odżywką. Nie uśmiecha mi się mycie włosów 2x w ciągu 12 godzin ;)
OdpowiedzUsuńja drugie mycie wykonuję delikatnym szamponem, więc mi to nie przeszkadza:)
UsuńOtagowałam cię :)
OdpowiedzUsuńhttp://usmiechnieteoczy.blogspot.com/2013/01/moj-pierwszy-tag.html
zapraszam do zabawy :)
Ja chciałabym jakikolwiek barwnik zatrzymać. A odżywkę Artiste miałam kupić, jednak zrezygnowałam z niej na rzecz Kallosa Latte i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTaguję Cię The Versatile Blogger ;)
http://puszyslawa.blogspot.com/2013/01/tag-versatile-blogger.html
coś podobnego pomogło mi z przesuszem na początku zimy :) z tym, że ja dawałam więcej oleju w stosunku do maski, a do tego jeszcze aloes i pantenol, czasami kakao ;)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję :) daje mi nadzieję na pozbycie się wstrętnej szamponetki, którą już mam prawie dwa miesiące na głowie:(
OdpowiedzUsuń